Ostatnio moje posty związane są z morskim kalendarium. Kolejne rocznice są okazją do zgłębiania morskiej historii.
Tak też stało się dzisiaj.
8 listopada 1935 roku odbyła się premiera filmu "Bunt na Bounty". Film z Clarkiem Gable w roli głównej otrzymał Oskara za najlepszy film fabularny. Dziś mija 79 lat od tej premiery.
Dokładnie 27 lat później odbyła się kolejnego filmu o tym samym tytule. Dziś mijają dokładnie 52 lata, gdy film ukazał się na ekranach.
Jest sobota. Postanowiłam zrobić sobie święto kina i obejrzałam film z 1962 roku. Takie stare dobre kino. Ale od początku...
Film oparty jest na faktach i opowiada o buncie marynarzy, który wybuchł na żaglowcu Bounty w 1789 roku. Reżyserem filmu jest Lewis Milestone. W roli głównego buntownika możemy podziwiać młodego Marlona Brando (mrrrrr... ciasteczko... do schrupania ;)) W rolę despotycznego kapitana wcielił się Trevor Howard.
źródło: www.iluzjon.fn.org.pl |
Scenariusz powstał na podstawie książki autorstwa Charlesa Nordhoffa i Jamesa Normana Halla. Nie wiem czy wiecie, ale muzykę do filmu skomponował polski kompozytor Bronisław Kaper.
Przenieśmy się zatem do XVIII wieku. Jest rok 1787. Z Anglii wyrusza HMS BOUNTY, okręt Admiralicji. Celem podróży są wyspy Tahiti skąd kapitan ma sprowadzić sadzonki drzewa chlebowego. Dowództwo na żaglowcu obejmuje William Bligh. To bardzo surowy i despotyczny kapitan. Za przewinienia wymierza karę chłosty. Nieposłusznych marynarzy każe przeciągnąć pod kilem. To nie podoba się załodze i pierwszemu oficerowi Fletcherowi Christianowi. Znoszą jednak wszystko w milczeniu. Czarę goryczy przepełnia ograniczenie wody pitnej na statku. Tylko w ten sposób uda się dowieźć sadzonki w dobrym stanie. Zmęczeni i spragnieni marynarze nie wytrzymują. Wybucha bunt, na czele którego staje Fletcher.
źródło: filmbug.com |
Kapitan Bligh, wraz z kilkunastoma lojalnymi marynarzami, zostaje zmuszony do opuszczenia statku na siedmiometrowej szalupie.
Buntownicy płyną dalej. Postanawiają jednak powrócić na Tahiti. Zabierają kobiety i kilku mieszkańców. Wiedzą, że nie mogą wrócić do Anglii. Za porwanie statku grozi im tam śmierć. Szukają więc spokojnego miejsca na założenie osady. Ostatecznie dopływają do bezludnej wówczas wyspy Pitcairn. I tu niespodzianka. Fletcher oznajmia, że zamierza wrócić do Anglii. Prosi kompanów, aby mu w tym pomogli. Wierzy, że sprawiedliwy sąd, gdy dowie się o sprawkach kapitana, na pewno ich uniewinni. Towarzysze podróży proszą, aby pozwolił im się zastanowić. Spokojny Fletcher udaje się na spoczynek. Budzi się w nocy i widzi płonący BOUNTY. Próba ugaszenia pożaru kończy się fiaskiem. Poparzony Christian umiera.
To tyle w wielkim skrócie.
Co w filmie zachwyca?
Rewelacyjna jest gra aktorów. Brando bardzo wyrazisty w pierwszej części filmu, potem gdzieś mi się rozmywał. Ale i tak z wielką przyjemnością patrzyło się na niego i jego grę.
Podobnie z Trevorem Howardem - bardzo pasował do roli despotycznego kapitana.
Poza tym zachwyca życie na starym żaglowcu. Codzienna praca przy linach i żaglach, dbanie o pokład - cudne.
Przepiękne są krajobrazy. Obraz morza podziwiamy w różnych jego odsłonach - raz spokojne, raz wzburzone, różne barwy, odcienie...
A na koniec coś, co dla mnie w tym filmie było mistrzowskie. Chodzi o muzykę. Uwertura mogłaby trwać i trwać :) Coś wspaniałego. Nic dziwnego, że nasz rodak był za muzykę do tego filmu nominowany do Oscara. Szkoda, że go nie otrzymał.
Film otrzymał zresztą 6 nominacji do tej nagrody. Niestety, okazał się wielkim przegranym. Nie otrzymał ani jednej statuetki. Szkoda.
Jest jeszcze jeden film opowiadający o buncie na Bounty. To obraz z 1984 roku z Melem Gibsonem w roli Fletchera. Obejrzę go w najbliższym czasie. Ciekawe czy też tak będzie mi się podobał.
Powiem jedno - film z 1962 roku naprawdę warto obejrzeć. Polecam gorąco.
źródło: www.5fantastic.pl
Widzieliście których z filmów o buncie na Bounty? Jakie są Wasze wrażenia?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz