Do napisania recenzji książki Krzysztofa Baranowskiego przymierzam się od kilku dni. Gdyby nie wczorajszy wpis pod relacją ze spotkania z kapitanem, nie wiem jak długo jeszcze bym się ociągała. Anonimie - dziękuję :)
Uważni czytelnicy mojego bloga (mam nadzieję, że jest ich kilku) wiedzą, że byłam na autorskim spotkaniu z Krzysztofem Baranowskim. Napisałam o tym TUTAJ
Była to promocja najnowszej książki autora - "Bujanie w morskiej pianie".
O kapitanie można by pisać i pisać... Urodził się 26 czerwca 1938 roku we Lwowie. Dał się poznać jako żeglarz, dziennikarz, kapitan i nauczyciel. Dwukrotnie samotnie opłynął kulę ziemską. Stworzył Szkołę pod Żaglami. Jest autorem licznych artykułów, książek, podręczników i filmów dokumentalnych.
Najnowsza książka kapitana "Bujanie w morskiej pianie" jest zbiorem opowiadań przedstawiających ponad pięćdziesiąt lat jego pracy na morzu.
Znajdziemy w niej relacje z samotnych rejsów, opowieści o przeżyciach podczas wypraw z młodzieżą, sprawozdania z regat i opisy zmagań kuchennych. Jednym słowem - każdy znajdzie tu coś dla siebie.
Laik może mieć problem ze zrozumieniem wszystkich terminów żeglarskich, którymi z wielką łatwością posługuje się autor. Dużo tu forpików, knag, rumplów, kilwaterów, deków... Ambitny laik (czyt. autor tego bloga) nie podda się. Od czego są słowniki, encyklopedie czy wujaszek Google? :) Dzięki temu wiedza czytelnika poszerza się i kolejne opowieści są już zrozumiałe, a lektura staje się przyjemnością.
Jest kilka opowiadań, które na długo pozostaną w mojej pamięci. Pierwsze mówi o spotkaniu kapitana z Gregorio Fuentesem, pierwowzorem hemingwayowskiego opowiadania "Stary człowiek i morze". K. Baranowski tak o nim pisze:
Dziś Gregorio Fuentes ma lat 77, ale uścisk szerokiej dłoni mocny i twardy. Patrzę w głęboko schowane, zmrożone w uśmiechu niebieskie oczy i zastanawiam się, czy to być może, że spotykam swojego bohatera w sposób tak prosty i naturalny.
Spotkanie miało miejsce w 1974 roku. Rybak zmarł w 2002 roku.
Patrząc na zdjęcie Gregorio zamieszczone w książce, mam ochotę jeszcze raz sięgnąć po opowiadanie Hemingwaya. Już wiem, że niebawem to uczynię.
Bardzo uważnie wczytałam się w felieton o szczęściu. Czym jest ono dla żeglarza? Kapitan ujął to tak:
Kiedy się płynie, ważny jest kierunek wiatru i jego siła, wysokość fali i jej charakter, nastrój załogi i apetyt na kolejny posiłek. Najprostsze potrzeby i dążenie, żeby dotrzeć do portu, byle na drugą stronę, byle jeszcze pokołysać w rytm fali i wiatru. To właśnie jest szczęście żeglarza.
Są jeszcze rozważania o szczęściu samotnego żeglarza i o szczęściu podczas pływania z załogą, szczególnie z młodzieżą:
Kiedy stoję na nawietrznej burcie takiego żaglowca, spod dziobu lecą bryzgi spienionej wody, a za rufą pozostaje biały warkocz kilwateru, czuję się szczęśliwy. Nie tylko dlatego, że znalazłem się sam w tak wspaniałym miejscu, ale również dlatego, że są ze mną dzieciaki, którym mogę pokazać coś urzekającego, co wpłynie na ich psychikę, a może zmieni ich życie.
W tych słowach odczytać można słowa spełnionego człowieka; nauczyciela, który kocha młodzież i swoją pracę traktuje jak misję. To słowa prawdziwego pasjonata. Na zakończenie felietonu czytamy:
Kiedy fala podnosi pokład w spokojnym rytmie, wiatr świszcze na wantach, a płótna żagli wznoszą się nad głową niczym potężna katedra, czuję się szczęśliwy. I nawet kiedy jestem daleko od morza, siedzę przy redakcyjnym biurku, a szczelnie zamknięte okna oddzielają mnie skutecznie od podmuchów wiatru, wystarczy, że przywołam tez obraz rozpędzonego żaglowca na rozkołysanym morzu. Jest mi lepiej.
Na uwagę zasługują wszystkie opowiadania traktujące o Szkole pod Żaglami. Z racji zawodu, jaki wykonuję, sprawa edukacji i wychowania bardzo mnie interesuje. Idea tej Szkoły polega na pogodzeniu nauki szkolnej z ciężką pracą załogi żaglowca. Podczas rejsu uczniowie uczestniczą w regularnych zajęciach lekcyjnych zgodnie z programem nauczania. Razem z uczniami w rejs wyruszają nauczyciele. Cel zostaje osiągnięty, gdy z "pokładu schodzą młodzi ludzie świadomi swej wartości, rozumiejący zasadę współpracy w grupie. W przyszłości wyrosną na aktywnych i rzutkich obywateli, o których mówi się porządni i wartościowi ludzie." Tak o dziele Krzysztofa Baranowskiego w Posłowiu napisał Kazimierz Robak. Przytoczył on również swoje słowa, które napisał 30 lat temu:
W naszym żeglarstwie Krzysztof to druga obok Zaruskiego postać. Zaruski przed wojną, a on po wojnie. Bo akurat nam nikt nie powie, że jest człowiek, który po wojnie zrobił więcej propagandy dla żagli i dla wyprowadzenia małolatów na morze niż Krzysztof.
Jeżeli tylko możecie, sięgnijcie po najnowszą książkę Krzysztofa Baranowskiego. "Bujanie w morskiej pianie" przeniesie Was na morze, rozkołysze i uspokoi. Będą też momenty dramatyczne (ryczące czterdziestki), tajemnicze (Trójkąt Bermudzki) czy zabawne (nauka gotowania). Czyta się lekko i przyjemnie tym bardziej, że książka została wzbogacona o piękne fotografie. Z całego serca polecam najnowszą książkę Kapitana Baranowskiego.
Autor - Krzysztof Baranowski
Tytuł - Bujanie w morskiej pianie
Wydawnictwo - Fundacja Szkoła pod Żaglami Krzysztofa Baranowskiego, Warszawa 2014
ISBN - 978-83-62039-13-5
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz