środa, 30 kwietnia 2014

W co się bawić nad morzem?

Majówka zbliża się wielkimi krokami. Szczęśliwi Ci, którzy ten wolny czas będą mogli spędzić nad morzem. Pobyt na brzegu to nie tylko spacery. Możemy te chwile spędzić aktywnie, szczególnie gdy towarzyszą nam dzieci.
Oto moje propozycje zabaw na świeżym powietrzu z wykorzystaniem tematyki morskiej.

RYSUNKI Z KAMYKÓW
Tworzenie rysunków musi być poprzedzone gromadzeniem tworzywa. Zbieramy niewielkie kamyki, muszelki i patyki. Następnie tworzymy dzieła. Najlepiej gdy są one związane z morzem. Można w ten sposób bogacić słownictwo dziecka i pobudzać jego wyobraźnię. Narysowany kamykami statek może stać się inspiracją 
do stworzenia opowiadania o wyprawie w nieznane. W czasie wymyślonego rejsu napotykamy na wielkiego wieloryba. Trzeba go teraz narysować. Jako budulec posłużą nam patyczki 
i muszelki. Zabawa może trwać tak długo, dopóki starczy nam pomysłów. Warto zdać się na inicjatywę dzieci, one mają bardzo bogatą wyobraźnię.
źródło: Google Grafika

REKLAMA NA PIASKU
Jest to propozycja zabawy dla dzieci, które znają już litery. Zadaniem uczestników jest napisanie na piasku za pomocą nóg lub rąk hasła reklamowego. Hasło musi być tak duże, 
aby z łatwością przeczytały je latające nad plażą mewy. W ten sposób można zamanifestować swoje uczucia np. : KOCHAM FOKI. Mewy, gdy przeczytają takie wyznanie z pewnością polecą na Hel, aby poinformować foczą gromadkę o naszym uczuciu.
źródło: Google Grafika

ZAMKI NA PIASKU
Zabawa tak banalna, że aż nie wymaga opisywania. Warto wspomnieć, że niesamowicie integruje osoby w niej uczestniczące. Jeżeli chcemy, aby rodzeństwo znalazło wspólny język, warto zaproponować im budowanie zamków na plaży. Starsze rodzeństwo może specjalnie usypywać górę z piasku, aby młodsze mogło je popsuć. Radości jest przy tym co niemiara.


SZUKAMY SKARBÓW
Zabawa przypomina znaną prawie wszystkim grę "Ciepło - zimno". Ustalamy z dzieckiem jaki przedmiot chowamy - może to być mała piłeczka lub charakterystyczny kamyk. Dziecko zamyka oczy, a my zakopujemy w piasku nasz przedmiot. Warto jakoś sobie zaznaczyć miejsce ukrycia skarbu. Następnie wykorzystując kierunki naprowadzamy dziecko na miejsce, gdzie zakopaliśmy np. piłeczkę. Mówimy: zrób dwa kroki do przodu, skocz w lewo itd. Nagrodą 
za odnaleziony skarb może być wspólna gra w odnalezioną piłeczkę lub wspólne puszczanie kaczek na wodzie.

źródło: Google Grafika

Morskie pojęcia - B jak ...



źródło: Google Grafika


BALAST - ciężar przyjęty na statek celem polepszenia jego stateczności lub zmiany przechyłu
 i pogłębienia.

BEAUFORTA SKALA - Beafort był angielskim admirałem, który ustalił skalę siły wiatru -
od jednego do dwunastu stopni. Jeden stopień to kompletna cisza i lustrzana tafla morza. Siedem stopni to silny wiatr, strome fale. Dwunasty stopień w skali Beaforta to huragan - wiatr wieje wtedy z szybkością ok. 110 km/h, fale mają po 15 metrów wysokości, a wiatr unosi z nich tyle pyłu wodnego, że praktycznie na morzu niczego nie widać.

BLINDA - pasażer jadący statkiem bez biletu, przeważnie ukrywający się  w zakamarku okrętu.

BULAJ - iluminator, okrągłe okno statku.

BANDERA - widoczny znak przynależności państwowej.

BARKA - rodzaj statku o płaskim dnie. Służy on do przewozu ładunku najczęściej w żegludze śródlądowej. Barki są zazwyczaj pozbawione własnego napędu.

BOSMAN - jest najstarszym podoficerskim tytułem stosowanym na okrętach.  Wcześniej  oznaczał mężczyznę kierującego pracą na łodzi. W Polsce termin bosman pojawił się w XVI wieku.Dotyczył on osoby, która wykonywała rozkazy kapinana lub oficera i zajmowała się utrzymaniem porządku, konserwacją urządzeń, stawianiem żagli oraz wykonywaniem pozostałych prac pokładowych na okręcie. Z czasem, podobnie jak i inne tytuły bosman przekształcił się w stopień wojskowy.

BURTA - bok statku.



źródło: Google Grafika
 





W co się bawić? - Gra w okręty

Gry w okręty nie trzeba specjalnie reklamować. Znają ją niemal wszyscy. Warto więc pobawić się w nią ze swoimi dziećmi.
Grę można również wykorzystać w szkole, np. na zajęciach pozalekcyjnych czy podczas zajęć świetlicowych. Można zorganizować również turniej - będzie on przeznaczony dla osób, które posiadają już doświadczenie w grze.
Oto zasady gry:
Dzieci dzielimy na dwuosobowe zespoły. Każdy z zawodników w grupie ma przed sobą przygotowaną kartkę z zeszytu w kratkę, a na niej pola, A i B, na których rozegra się właściwa bitwa morska.
 Pola te są kwadratami o bokach 10 cm. Na obrzeżach znajdują się oznaczenia cyfrowe od 
1 do 10 i literowe od a do j.
Przed przystąpieniem do gry na polu A należy w dowolny sposób rozmieścić 10 okrętów -
1 czteromasztowiec, 2 trójmasztowce, 3 dwumasztowce i 4 jednomasztowce. Warunek jest taki, że żaden z okrętów nie będzie stykał się z drugim.

źródło: Wikipedia

Pole A służy do odnotowywania strzałów i ewentualnych trafień przeciwnika. Natomiast na polu B zaznaczamy nasze strzały oraz ewentualne straty przeciwnika. Strzelamy na przemian, np. gracz X: "strzelam 8c". Jego przeciwnik Y, po oznaczeniu na swoim polu A, odpowiada: "trafiony" bądź "pudło". Z kolei Y strzela mówiąc: "strzelam 2a".
Gra toczy się do momentu, w którym jeden z grających straci wszystkie okręty. Oczywiście wtedy jego partner jest zwycięzcą.
W sprzedaży są już całe zestawy do gry w okręty - plansze z pionkami.
A czy Wy lubicie grać w okręty? 


źródło: internet






Warto przeczytać - Jan Brzechwa "Pan Soczewka na dnie oceanu"



Dzieci uwielbiają utwory Jana Brzechwy.  Polecam książeczkę tego autora pt. „Pan Soczewka na dnie oceanu”.  Idealna lektura szczególnie dla chłopców. Mnóstwo w niej technicznych pojęć związanych z budową podwodnego statku. 

Pan Soczewka to filmowiec, który wyrusza w podroż, aby nakręcić relacje ze swoich wypraw 
i tym samym zaskoczyć widzów. Był już na księżycu, był w kropli wody czy w puszczy. Tym razem ma zamiar zwiedzić podwodny świat.

Razem z grupą inżynierów opracowuje projekt specjalnego statku, w którym znajdzie się miejsce dla atomosondy – kuli z kabiną, która w odpowiednim momencie zostanie wystrzelona w oceanie. Umieszczony w atomosondzie Pan Soczewka, będzie mógł sfilmować życie 
na dnie oceanu. 

Bohater wyrusza w podróż ze szczecińskiego portu, żegnany z honorami i przy dźwiękach orkiestry.
Dociera w końcu na dno oceanu, aby tam ujrzeć mnóstwo pięknych stworzeń oraz odkryć zaginione miasto – Atlantydę. Nasz podróżnik przeżywa również chwile grozy - walczy 
z morskimi potworami oraz wielką ośmiornicą. 

W końcu szczęśliwie wraca do Szczecina.
Ta wierszowana opowieść wprowadza dzieci w morski świat. Napisana lekko, z w właściwym dla Brzechwy humorem. Myślę, że jest ciekawą lekturą dla najmłodszych.

Warto jeszcze wspomnieć o ilustracjach. Starsze wydania posiadają piękne ilustracje Szancera.  Samo oglądanie rysunków przenosi dziecko w tajemniczy świat podwodnego życia.  Nowsze wydania książki z ilustracjami Jakuba Kuźmy są również interesujące i kolorowe. 

sobota, 26 kwietnia 2014

W co się bawić? Jakimi towarami załadowano okręt?

Chciałabym zaproponować zabawę, którą można wykorzystać na lekcjach, podczas zajęć pozalekcyjnych oraz w domu.

Zabawa polega na "załadowaniu" okrętu drobnicowego różnymi towarami. Trudność polega 
na tym, że wszystkie nazwy towarów muszą zaczynać się taką samą literą.

Oto przykładowy przebieg zabawy - na literę P.

Nazwa okrętu - Polonia
Port macierzysty - Puck
Port docelowy - Port Said
Kapitan okrętu - Paweł Pigułka
Starszy oficer - Protazy Przepiórka
Zaprowiantowanie załogi - pietruszka, pieprz, papryka, pączki, pigułki, pepsi itp.
Ładunek okrętu - Pudełka, poduszki, piłki, paliwo itp.

Gdy w zabawie bierze udział większa liczba dzieci, możemy grupę podzielić na zespoły. Wszystko zależy
od naszej inwencji. Odpowiedzi najlepiej zapisywać na kartkach. Wygrywa ten zespół, który szybciej i dokładniej wykona zadanie.

                  fot.Pinterest

MORSKIE POJĘCIA - A jak .....






                                                                                          fot. STOCK


AHOJ - pozdrowienie używane najczęściej wśród marynarzy i żeglarzy.

AKWALUNG – sprzęt przeznaczony do przebywania pod wodą – nurkowania.

ARMATOR    przedsiębiorstwo lub osoba, do której należy statek.

ABORDAŻ – sposób walki prowadzonej na morzu – zetknięcie dwóch okrętów, walka na ich pokładach.

AKWEN – określona część obszaru wód morskich, odpowiednik terenu na lądzie. 

ALARM – jest to szybka zbiórka całej załogi na wyznaczonych miejscach w celu wykonania określonych czynności.  Na okręcie wyróżniamy:

  • ·         alarm pożarowy – w wypadku pożaru,

  • ·         alarm szalupowy – w przypadku opuszczania statku,

  • ·         alarm manewrowy    gdy statek ma wejść do portu,

  • ·         alarm wodny – gdy trzeba walczyć z wdzierającą się do statku wodą,

  • ·         alarm „człowiek za burtą” – gdy trzeba ratować kogoś, kto wypadł ze statku. 

czwartek, 24 kwietnia 2014

Jak zrobić kołnierz marynarski?

Kołnierz marynarski bywa  potrzebnym rekwizytem podczas inscenizacji czy występów. Nie da się ukryć, że najbardziej efektowny jest ten uszyty z materiału. To nie tajemnica, że większość materiałów potrzebnych do pracy, nauczyciele wykonują samodzielnie i za własne pieniądze. Proponuję więc zrobienie kołnierza - co prawda jednorazowego użytku, ale za to niedrogiego
i łatwego w przygotowaniu.



Do wykonania kołnierza potrzebne nam będą następujące materiały:
  • granatowa bibuła,
  • niebieski lub granatowy papier (wycinanka lub ksero),
  • kartka białego papieru,
  • klej,
  • nożyczki,
  • ołówek,
  • talerzyk deserowy.

Z białego papieru wycinany trzy białe paski - moje mają 4 cm szerokości. Z niebieskiego papieru wycinany dziewięć paseczków o szerokości 0,5 cm. Zamiast cienkich paseczków można użyć granatowego markera - wówczas paseczki będą narysowane. Wydaje mi się jednak, że wygląda to mniej estetycznie.




Niebieskie paseczki przyklejamy na białe paski.



Z granatowej bibuły wycinany prostokąt - ten mój ma 33 cm x 50 cm.

Przykładamy talerzyk deserowy i odrysowujemy jego kształt.


Wycinamy narysowane koło i odcinamy skrawki.




Naklejamy białe paski, przycinając je odpowiednio.




Nasz kołnierz jest już gotowy. Przód zawiązujemy białą lub granatową tasiemką.






A tak kołnierz prezentuje się na misiu :)



Podane przeze mnie wymiary są jedynie orientacyjne. Wszystko zależy od tego,  na jakie dziecko ma pasować kołnierz.
Mam nadzieję, że pomogłam :)

Historia munduru marynarskiego



Jest wiele wersji, które mówią o pochodzeniu munduru marynarskiego. Ja przedstawię taką, którą usłyszałam na warsztatach marynistycznych.
W czasach, kiedy rozwijało się żeglowanie, nie było zbyt wielu chętnych do pracy na morzu.  Aby skompletować załogę, kapitanowie, bosmani uciekali się do podstępu. W nadmorskich karczmach upijali potencjalnego kandydata, wynosili go na zewnątrz, a następnie zakładali mu worek na głowę.  Już na okręcie wycinali w worku otwór na głowę i ręce. W taki właśnie sposób tłumaczy się pochodzenie luźnego kroju bluzy marynarskiej.

Jest jeszcze kołnierz.  Miał on pierwotnie funkcję ochronną. XVII-wieczna moda  nakazywała mężczyznom noszenie długich włosów. Nie było to zbyt wygodne, szczególnie na morzu, gdzie pracy było sporo, a wiatr rozwiewał niesforne kosmyki. Nie pomagało nawet zaplecenie włosów w warkocz. Smarowano go więc smołą. Niestety, smarowidło to bardzo brudziło ubranie. Postanowiono chronić je, podkładając pod włosy coś na kształt obecnego kołnierza.  Współczesne kołnierze ozdobione są trzema paskami. Każda większa flota ma swoją własną interpretację pochodzenia pasków. Podobno są pamiątką po trzech zwycięskich bitwach admirała Nelsona.

Spodnie marynarskie są bardzo charakterystyczne.  Mają luźny krój, dzwonowate nogawki 
i zapinane są na guziki. Podczas wykonywania najróżniejszych prac na pokładzie, nie krępowały ruchów. Poza tym zapewniały bezpieczeństwo wówczas, gdy marynarz wpadł do wody. Bez większego problemu mógł on rozpiąć spodnie, a one praktycznie same zsuwały mu się z nóg. Ciężki materiał nie ciągnął już marynarza w dół. 


Czapka marynarska jest okrągła i nie posiada daszka.  Taki krój lepiej trzymał się głowy, szczególnie podczas wietrznej pogodny. Daszek nie ograniczał pola widzenia, zwłaszcza 
w czasie wspinania się na maszt.

Uczniowie zawsze z wielkim zainteresowaniem słuchają opowieści o pochodzeniu munduru marynarskiego. Kilka lat temu kupiłam na aukcji autentyczny mundur. Teraz mogę swoje opowieści urozmaicić przymierzaniem bluzy i spodni – to bardzo uatrakcyjniło zajęcia.
Może ktoś z Was zna inną wersję historii munduru. Chętnie się z nią zapoznam. 

                                                                              fot. Pinterest