wtorek, 30 grudnia 2014

WARTO WIEDZIEĆ - O RUMIE I GROGU, czyli krótka historia picia alkoholu na dawnych żaglowcach

Imprezowe szaleństwo tuż. 
Będzie się działo. 

Wiadomo jak jest: jest zabawa musi być alkohol – przynajmniej tak twierdzi większość. 

Alkohol od wieków towarzyszy człowiekowi. 

Nie mogło go również zabraknąć na dawnych  żaglowcach.

Najpopularniejsze trunki  aż do XVII wieku to piwo i brandy. Zmieniło to się po 1687 roku, kiedy Anglia opanowała Jamajkę i odkryto rum. Okazał się on znacznie tańszym trunkiem od poprzednio stosowanych.

Nie da się ukryć, że były to czasy znacznego pijackiego rozpasania. To z kolei wpływało negatywnie na wydajność pracy oraz na bezpieczeństwo okrętów. 

Admirał Vermon, chciał ukrócić niechlubny zwyczaj pijaństwa i dzięki jego słynnej recepturze narodził się grog: na jedną część rumu przypadały dwie części wody. 

źródło: www.sodahead.com


Najlepszym rumem dla marynarzy angielskich był rum Pussera – mieszanka pięciu najlepszych rumów z Demerary i Trynidadu. Raczyli się nim prawie 350 lat.

źródło: drinks.seriouseats.com


Tradycja picia grogu zrodziła nowe obyczaje i nowe słowa. Do dnia dzisiejszego groggy w języku angielskim oznacza chwiejny, podpity.

Powstały nowe terminy związane z rumem:

BRZDĄC -  to jedna porcja grogu
CZYŚCIOSZEK – to czysty rum, bez dodatku wody.
KAPECZKA – to część wypita z kubka kolegi.
ŁYK – część wypita ze swojej miarki.
TRZY KAPECZKI to łyk.
TRZY ŁYKI to brzdąc.

Najsłynniejsze okrzyki podczas toastu to znane nam „Do dna!”. Mówiono też o przepłukiwaniu gardła, choć częściej używano zwrotu „odświeżyć kluzę”. 

Na okrętach carskich docinano tym, którzy rozlali swoją porcję alkoholu. Mówiono: „rum, brachu, nie pszeniczka; jak rozlejesz, nie wydziobiesz”.

Rum w małych beczułkach zwanych małpkami dostarczano na pokład w czasach wojen napoleońskich.  Spragnieni alkoholu marynarze podkradali się pod beczułkę, wiercili w niej otwór i przez słomkę lub przycięte pióro „ssali małpkę” – tak nazywano ten wyczyn.

Jedna z legend o admirale Nelsonie mówi, że ciało Horatio Nelsona zostało umieszczone w beczce z rumem w celu zakonserwowania go i przetransportowania do Anglii. O fakcie tym nie została jednak poinformowana załoga okrętu, na którym znajdowała się  beczka. Marynarze zakradali się więc w nocy do ładowni i popijali rum z tego pojemnika nie mając świadomości, co się w nim znajduje. Od tego czasu rum nazywany jest "krwią Nelsona". 

źródło: www.polyvore.com


Oficjalnie beczka z ciałem Nelsona była wypełniona mieszanką brandy z kamforą i mirrą. Przywiązano ją do głównego masztu HMS "Victory" i trzymano pod strażą.

Gdy marynarz dobrze wykonał trudną i niebezpieczną pracę, kapitan pozwalał na wypicie podwójnej porcji grogu.  Ta przyjemność nazywała się „spleść grotabras”.  Najgrubsza lina na statku  nazywała się właśnie GROTABRAS i jej splecenie stało się synonimem ciężkiej i żmudnej pracy.

Ciekawostką jest to, że powiedzenie „spleść grotabras”  ma swoje odpowiedniki w wielu językach europejskich:
Anglicy mówią: SPLICE THE MAINBRACE
Norwedzy: MESAN SKJOT
Szwedzi: STORBRASSEN SPLITSES lub SLIPP UN LAERKIN UT AV BURET co dosłownie znaczy: wypuścić kanarka z klatki.
Niemcy mówią: BESANSCHOOT AN.

źródło: www.golden-rivet.com


Wydawanie  grogu to ceremonia. Musiała towarzyszyć jej muzyka. Flecista grał skoczną melodią, co było znakiem dla marynarzy, którzy przychodzili z kubkami. Po pierwszych łykach rozbrzmiewał śpiew.

Żeglarskie toasty wznosi się zawsze na siedząco. Każdego dnia jest inny powód wznoszenia toastu:
PONIEDZIAŁEK – za nasz statek
WTOREK – za tych, co na morzu
ŚRODA – za załogę, za nas samych
CZWARTEK – za wojnę i burzliwe morze
PIĄTEK – za stary port
SOBOTA – za żony i kochanki (oby się nigdy nie spotkały)
NIEDZIELA -  za nieobecnych przyjaciół.

Pewnie dziwi Was czwartkowy toast. Tradycja tego toastu sięga czasów Nelsona. Niżsi stopniem marynarze wzywali wojnę i burzę, bo tylko w takich warunkach mogli pokazać swoje umiejętności., a to z kolei była szansą na szybki awans.
Dziś ten toast ma inne znaczenie – pije się za „sztormy i huragany, aby byle słabeusz marynarzem nie został”.
 

1 sierpnia 1970 roku, a więc stosunkowo niedawno, zniesiono dzienną rację grogu.  Ponad 300 lat tradycji picia grogu na pokładach statków zostało zniesione. Powodem było zapewnienie  bezpieczeństwa załodze, szczególnie w dobie rozwiniętych technologii. Nasycone techniką statki nie mogą być obsługiwane przez ludzi, którym alkohol stępi wrażliwość.

Mam nadzieję, że tym tekstem rzuciłam Wam nieco światła na historię picia grogu na pokładach dawnych żaglowców.
Podobno „szczęśliwi wątroby nie liczą”, ale dbajcie o siebie i pamiętajcie o umiarze:)


SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU!

 
źródło: slubnezrobtosam.blog.pl

AHOJ!

Tekst powstał na podstawie książki „Szanty i szantymeni” M. Szurawskiego


poniedziałek, 29 grudnia 2014

SYLWESTROWY MAKIJAŻ W MORSKIM STYLU

Sylwester zbliża się wielkimi krokami.

Co powiecie na makijaż z morskimi elementami?

Odważyłybyście się?

Która propozycja najładniejsza?

Zdjęcia pochodzą ze strony Pinterest i google grafika.  







































No to dzieła, drogie Panie :)

Jeszcze możecie wszystkich zaskoczyć.

AHOJ!

niedziela, 28 grudnia 2014

LUDZIE MORZA - ARENDT DICKMANN

Post o  Dickmannie chodzi mi po głowie już od listopada - wtedy to przypadała rocznica jego śmierci.

Ale co się odwlecze to nie uciecze. Dziś będzie właśnie o Nim. 

Tak naprawdę to nazywał się Arend Dijckman i był Holendrem. Urodził się w 1572 roku w Delf w zachodniej Holandii. 

źródło zdjęcia: kompania-kaperska.pl

W 1608 roku zamieszkał w Gdańsku. Otrzymał wszelkie prawa obywatelskie tego miasta.
Był kapitanem i właścicielem statku handlowego. To sprawiło, że w 1626 roku założył firmę kupiecką. Pełnił też funkcję członka Związku Gdańskich Kapitanów Morskich. 

W tym samym roku wstąpił do służby polskiego króla Zygmunta III Wazy i mianowany został admirałem polskiej floty.

Zasłynął jako głównodowodzący flotą polską z pokładu galeonu „Święty Jerzy" w bitwie pod Oliwą, która miała miejsce 28 listopada 1627 roku.

Badacze historii twierdzą, że Dickmann dał się poznać w tej bitwie jako wybitny i bohaterski dowódca.  Wykazał się wielkim kunsztem. Dokonał właściwego wyboru momentu ataku, na który Szwedzi nie byli przygotowani.

źródło zdjęcia: doabordazu.nmm.pl


Zginął, będąc już na pokładzie zdobytego szwedzkiego okrętu „Tigern”. W ostatnich minutach bitwy trafiła go przypadkowa kula artyleryjska wystrzelona, jak głosi jedna wersja, z „Pelikanena” lub, według innej wersji, omyłkowo z „Latającego Jelenia”. 

Pochowano Go z największymi zaszczytami, przy udziale kompanii honorowej piechoty morskiej, królewskich komisarzy i rady miasta Gdańska. 

Uroczysty pogrzeb admirała odbył się 2 grudnia 1627 roku w kościele Mariackim w Gdańsku. 

Trumnę przetransportowano statkiem z portu wojennego przy Wisłoujściu pod Żuraw. Tam, przy dźwięku dzwonów, zniesiono ją na ląd i przeniesiono do świątyni. Na wieku trumny leżały rapiery i kapelusze z piórami.

Na wiele lat słuch o admirale zaginął. Wiedziano, że jego ciało spoczywa gdzieś w Bazylice Mariackiej. 

W 2005 roku na portalu trojmiasto.pl ukazał się test o admirale i zapowiedź mszy św., która była pierwszą po latach mszą odprawioną za duszę Dickmanna. 

Tekst oraz uroczystość sprawiły, że tematem pochówku admirała zainteresowali się gdańscy historycy: Jakub Szczepański z Politechniki Gdańskiej i Stanisław Flis - Prezes Stowarzyszenia Archiwistów Polskich.

Dokładnie przeanalizowali księgi grzebalne, porównali sygnatury z grobu z numerami z planu i na tej podstawie stwierdzili, że Arendt Dickmann jest pochowany przy północnej  ścianie prezbiterium tuż koło kaplicy Ścięcia św. Jana. 

W roku 2007 w Bazylice Mariackiej umieszczono płytę nagrobną upamiętniającą zwycięzcę Bitwy pod Oliwą. 

źródło zdjęcia: m.trojmiasto.gazeta.pl

Płyta znajduje się w miejscu niedostępnym dla zwiedzających. 
Dwa lata temu zorganizowałam w szkole akcję upamiętnienia naszych patronów - żeglarzy. Złożyliśmy wiązanki na symbolicznym grobie Mariusza Zaruskiego (pisałam o tym TUTAJ), na grobie Leonida Teligi oraz na płycie nagrobnej Arenda Dickmanna. 
Udało się to zrobić dzięki uprzejmości panów ochroniarzy, którzy wpuścili nas do miejsca na co dzień niedostępnego dla zwiedzających, za co jestem im bardzo wdzięczna. 

źródło zdjęcia: archiwum prywatne


Nazwę "Admirał Dickmann" nosił w okresie międzywojennym jeden z okrętów polskiej Flotylli Rzecznej Marynarki Wojennej.
Nazwę taką otrzymały również ulice w Gdyni Oksywiu oraz Gdańsku Oliwie.
Pisarz Jacek Komuda poświecił postaci Dickmanna  dylogię Galeony Wojny wydaną nakładem Fabryki Słów w 2008 roku. 
Admirał jest także bohaterem utworu Oliwska Szanta wykonywanego przez zespół Cztery Refy.


A oto tekst szanty:


Był wiek XVII, rok dwudziesty siódmy
Listopadowy wiatr zimny wiał
Była niedziela i słońce wstawało
Nad św. Jerzym sygnałem był strzał.

Ref:
Ma Anglia Nelsona i Francja Viulena,
Medina - Sidonia w Hiszpanii żył.
A kto dziś pamięta Arenda Dickmana
To polski admirał co ze szwedami się bił.

Sześć szwedzkich okrętów
Na walkę czekało, a każdy z nich
Większy od naszych dwóch.
Choć siły nierówne to dział było mało,
W polskiej załodze bojowy żył duch.

Ref:
Ma Anglia Nelsona i Francja Viulena...

Buchnęła salwa, wiatr żagle złapały,
Buchnęły armaty z burtowych furt,
Siedmiu karabi na walkę czekało
Od strony półwyspu stał szwedzki wróg.

Ref:
Ma Anglia Nelsona i Francja Viulena...

Tiger i Solen okręty rozbite,
A reszta szwedów uciekła gdzieś w dal.
Admirał Dickman legł w boju zabity,
Lecz flota orła zwycięstwo swe ma.

Ref:
Ma Anglia Nelsona i Francja Viulena...




Mam nadzieję, że tym wpisem przybliżyłam Wam sylwetkę Dickmanna. Przyznacie, że to przyjemne żyć w czasach, kiedy po prawie 400 latach odkrywane są kolejne tajemnice, jak ta związana z pochówkiem admirała.
- Tak naprawdę to byliśmy blisko już w 2004 roku, kiedy szukaliśmy w bazylice miejsca pochówku architekta Jerzego Strakowskiego - mówią naukowcy. - Publikacja w gazecie skłoniła nas do ostatecznego rozwikłania admiralskiej tajemnicy. Podstawą do badań były księgi grzebalne. Tak się szczęśliwie złożyło, że w Archiwum Państwowym w Gdańsku zachowały się księgi z XVII i połowy XVIII wieku. Ocalał też dokładny plan rozmieszczenia płyt, opracowany w 1730 roku. Porównując sygnaturę grobu z księgi grzebalnej i numer z planu (238) można być pewnym, że Dickmann leży przy północnej ścianie prezbiterium tuż koło kaplicy Ścięcia św. Jana. Obok grobu Dickmanna stoi dziś zabytkowa stalla starszyzny, należąca do wyposażenia kościoła św. Jana, pochodząca z 1672 roku. Miejsce, w którym powinno być ciało admirała, znajduje się pomiędzy dwoma płytami nagrobnymi, przeniesionymi tu po wojnie z innych miejsc kościoła. Na podstawie ksiąg wiemy, że Dickmann leży jako drugi z dwunastu nieboszczyków pochowanych tu w latach 1611-1686.

Czytaj więcej na:
http://historia.trojmiasto.pl/Tajemnica-pochowku-Arenda-Dickmanna-odkryta-n18264.html#tri
Tak naprawdę to byliśmy blisko już w 2004 roku, kiedy szukaliśmy w bazylice miejsca pochówku architekta Jerzego Strakowskiego - mówią naukowcy. - Publikacja w gazecie skłoniła nas do ostatecznego rozwikłania admiralskiej tajemnicy. Podstawą do badań były księgi grzebalne. Tak się szczęśliwie złożyło, że w Archiwum Państwowym w Gdańsku zachowały się księgi z XVII i połowy XVIII wieku. Ocalał też dokładny plan rozmieszczenia płyt, opracowany w 1730 roku. Porównując sygnaturę grobu z księgi grzebalnej i numer z planu (238) można być pewnym, że Dickmann leży przy północnej ścianie prezbiterium tuż koło kaplicy Ścięcia św. Jana. Obok grobu Dickmanna stoi dziś zabytkowa stalla starszyzny, należąca do wyposażenia kościoła św. Jana, pochodząca z 1672 roku. Miejsce, w którym powinno być ciało admirała, znajduje się pomiędzy dwoma płytami nagrobnymi, przeniesionymi tu po wojnie z innych miejsc kościoła. Na podstawie ksiąg wiemy, że Dickmann leży jako drugi z dwunastu nieboszczyków pochowanych tu w latach 1611-1686.

Czytaj więcej na:
http://historia.trojmiasto.pl/Tajemnica-pochowku-Arenda-Dickmanna-odkryta-n18264.html#tri
Tak naprawdę to byliśmy blisko już w 2004 roku, kiedy szukaliśmy w bazylice miejsca pochówku architekta Jerzego Strakowskiego - mówią naukowcy. - Publikacja w gazecie skłoniła nas do ostatecznego rozwikłania admiralskiej tajemnicy. Podstawą do badań były księgi grzebalne. Tak się szczęśliwie złożyło, że w Archiwum Państwowym w Gdańsku zachowały się księgi z XVII i połowy XVIII wieku. Ocalał też dokładny plan rozmieszczenia płyt, opracowany w 1730 roku. Porównując sygnaturę grobu z księgi grzebalnej i numer z planu (238) można być pewnym, że Dickmann leży przy północnej ścianie prezbiterium tuż koło kaplicy Ścięcia św. Jana. Obok grobu Dickmanna stoi dziś zabytkowa stalla starszyzny, należąca do wyposażenia kościoła św. Jana, pochodząca z 1672 roku. Miejsce, w którym powinno być ciało admirała, znajduje się pomiędzy dwoma płytami nagrobnymi, przeniesionymi tu po wojnie z innych miejsc kościoła. Na podstawie ksiąg wiemy, że Dickmann leży jako drugi z dwunastu nieboszczyków pochowanych tu w latach 1611-1686.

Czytaj więcej na:
http://historia.trojmiasto.pl/Tajemnica-pochowku-Arenda-Dickmanna-odkryta-n18264.html#tri
Z opisu pogrzebu, zamieszczonego w wydanej 1687 roku historii Gdańska autorstwa Reinholda Kuricke, dowiadujemy się jedynie, że pochowano go w ziemi (ze względu na jakość gruntu Bazylika Mariacka nie posiada rozbudowanych piwnic.)

Czytaj więcej na:
http://www.trojmiasto.pl/wiadomosci/Gdzie-spoczywa-admiral-Arend-Dickmann-n17905.html#tri
Z opisu pogrzebu, zamieszczonego w wydanej 1687 roku historii Gdańska autorstwa Reinholda Kuricke, dowiadujemy się jedynie, że pochowano go w ziemi (ze względu na jakość gruntu Bazylika Mariacka nie posiada rozbudowanych piwnic.)

Czytaj więcej na:
http://www.trojmiasto.pl/wiadomosci/Gdzie-spoczywa-admiral-Arend-Dickmann-n17905.html#tri

sobota, 27 grudnia 2014

MORSKIE POJĘCIA - U jak..., W jak...


UKLEJA - mała ryba z rodziny karpiowatych; posiada piękną i błyszczącą łuskę.

UKWIAŁ - rząd jamochłonów morskich z gromady koralowców, ubarwieniem i kształtem przypominający kwiaty.

WACHTA - pełnienie służby na statku przez jedną zmianę załogi oraz część załogi pełniąca dyżur.

WANTA - stalowa lina podtrzymująca maszt z boku.

WĘZEŁ - połączenie dwóch lin lub zawiązanie jednej w określony sposób lub jednostka miary prędkości statku.

WIMPEL - potoczna nazwa flagi w kształcie trójkąta.

WINDSURFING - sport wodny uprawiany na drewnianej lub plastykowej desce z niedużym żaglem.

WŁOK - rodzaj wielkiej sieci do połowu ryb dennych, mającej kształt worka. wleczonej za statkiem rybackim.

WODOLOT - statek wyposażony pod kadłubem w płaty nośne, które podczas ruchu powodują powstanie siły nośnej, utrzymującej kadłub ponad powierzchnią wody.

WODOROST - rośliny bytujące w środowisku wodnym.

WODOWANIE - spuszczanie na wodę nowo wybudowanego statku.

WRAK - uszkodzony, nie nadający się do eksploatacji, zatopiony statek.

WRĘGA - żebro kadłuba dające mu sztywność poprzeczną.

WYBRZEŻE - obszar lądu przylegający do brzegu wód.

WYDMA - piaszczysty wał lub pagórek powstały z piasku i żwiru naniesionych przez wiatr.

WYPORNOŚĆ - ilość wody wypartej przez statek wskutek zanurzenia. 


piątek, 19 grudnia 2014

WARTO WIEDZIEĆ - WYSPY BOŻEGO NARODZENIA

Kochani!
Boże Narodzenie tuż, tuż. Dzisiejszy wpis również jest związany z nadchodzącymi Świętami.

W kolejnym odcinku z cyklu WARTO WIEDZIEĆ - chcę Wam przybliżyć informacje na temat Wysp Bożego Narodzenia. 

Tak, tak.
Dobrze przeczytaliście.
Wysp.
Nie wiem czy wiecie, ale na świecie są dwie Wyspy Bożego Narodzenia.
Jedna z nich należy do Kiribati i znajduje się na Oceanie Spokojnym, druga do należy Australii i położona jest na Oceanie Indyjskim.


WYSPA BOŻEGO NARODZENIA - KIRIBATI

Kiritimati (czyt. kirismas) czyli  Wyspa Bożego Narodzenia jest największą wyspą na Pacyfiku należącą do Kiribati. 

Wyspa zajmuje powierzchnię o obszarze 642 km², w tym 323 km² stanowi powierzchnię lądową – jest to 70% całego obszaru lądowego kraju. Reszta jej powierzchni to laguna.

 Mapa wyspy


Wyspa została odkryta przez Jamesa Cooka w 1777 roku w przeddzień Bożego Narodzenia. 

Cechą charakterystyczną dla tej Wyspy jest jej położenie. Nie dość, że leży na samym równiku, to jeszcze tuż obok znajduje się linia zmiany daty. To właśnie mieszkańcy Kiritimati pierwsi witają każdy nowy dzień kalendarzowy i każdy nowy rok. 

 źródło zdjęcia: www.azfoto.com

Na wyspie znajdują się 4 wsie. Są też niezamieszkałe ruiny piątej wsi. Ciekawostką może być nazewnictwo tych miejscowości. Jest Poland, London i Paris (ruiny). Pozostałe dwie wsie to Banana i Tabwakea. Wg spisu ludności, który został przeprowadzony w 2010 roku, Wyspę Bożego Narodzenia zamieszkuje 5586 mieszkańców.

źródło zdjęcia: www.azfoto.com

Na wyspie, opodal Banany, funkcjonuje port lotniczy Cassidy.

Wyspa  należy do najważniejszych terenów lęgowych w strefie tropikalnej. Rozpoznano na niej ponad 35 gatunków ptaków. Regularnie gniazduje tutaj około 25 milionów rybitw czarnogrzbietych. Każdego roku na wyspę przylatują tysiące rybitw tropikalnych, by odbyć tutaj lęgi. Na Kiritimati istnieje największa znana kolonia burzyków brunatnych. Wyspa jest zarazem jednym z ostatnich terenów lęgowych oceannika białogardłego oraz petrela polinezyjskiego. Spośród wielu innych ptaków odbywających tu lęgi można wymienić głuptaki – maskowe, białobrzuche i czerwononogie – a także faetony czerwonosterne, rybitwy brunatne oraz fregaty.

 Rybitwa czarnogrzbieta - źródło: wikipedia.org



WYSPA BOŻEGO NARODZENIA - AUSTRALIA
 
Jest to australijskie terytorium zależne składające się z wyspy o tej samej nazwie. Położone jest na Oceanie Indyjskim, 380 km na południe od indonezyjskiej wyspy Jawa,  2650 km na północny zachód od Perth. Od najbliższego wybrzeża Australii oddalona jest o 1565 km.. Geograficznie stanowi część Azji, jednak ze względu na obecną przynależność polityczną, terytorium to zależne jest od Australii. 



Stolicą terytorium jest Flying Fish Cove.

 Flying Fish Cove źródło:www.redbubble.com



Wyspa zajmuje 135 km², a jej linia brzegowa, wynosząca 139 km, urozmaicona jest trzema dużymi, nienazwanymi półwyspami. 80 km wybrzeża stanowią klify, przeważnie osiągające 20 m wysokości, na wyspie jest również 13 plaż. Wyspę otacza wąski pas rafy koralowej.

 Kraby z Wyspy Bożego Narodzenia - ulubiency.wp.pl

 
Przed odkryciem przez Europejczyków wyspa była niezamieszkana. Odkrył ją w roku 1615 brytyjski kapitan John Milward z Kompanii Wschodnioindyjskiej, lecz odkrycie to pozostało zapomniane. Ponownego odkrycia dokonał inny kapitan tej Kompanii – William Mynos, który dopłynął do wyspy 25 grudnia 1643 i nadał jej obecną nazwę. W 1688 do wyspy dopłynął William Dampier na statku Cygnet, a jego załoga była pierwszą, która dokonała zejścia na wyspę.

Wydobycie wysokogatunkowych fosfatów było przez długi czas jedynym rodzajem przemysłu na wyspie.  
Terytorium czerpie również dochód z emisji znaczków pocztowych.

 źródło zdjęcia: www.koneser.gdynia.pl

Na wyspie istnieje drobne rolnictwo ukierunkowane na rynek wewnętrzny. Uprawia się palmę kokosową, rośliny bulwiaste, warzywa i owoce. W niewielkim stopniu występuje również rybołówstwo.


Mam nadzieję, że dzisiejszy wpis edukacyjny przypadł Wam do gustu.  Zawsze warto wiedzieć więcej. Szczególnie, gdy nadchodzące świąteczne dni nawiązują do tematyki tego bloga.

Pozdrawiam serdecznie!
AHOJ!





 

środa, 17 grudnia 2014

MORSKI DESIGN - BOMBKI Z ELEMENTAMI MARYNISTYCZNYMI

Na zakup bombek już trochę za późno. Szczególnie bombek, które są związane z jakąś tematyką. Wymaga to od nas zachodu, szperania w internecie i spacerów po sklepach.

Nie da się ukryć, że bombki tematyczne mogą być doskonałym prezentem. Chcę Wam dziś pokazać, jakie bombki z elementami marynistycznymi możemy spotkać. Wybór wzorów jest spory, ale z dostępnością to już gorzej bywa. 

Bombki na zdjęciach pochodzą ze stron polskich i zagranicznych. Odwiedziłam takie strony jak: figaro1.pl, luxorna.com, bombka.com.pl, ekone.pl, etsy.com, laurabielecki.com, centrumrekodziela.pl, tipy.pl, pinterest.com


Najczęściej spotykany motyw na bombkach marynistycznych to rybka. Są bombki w kształcie rybki, są ryby malowane na bombkach okrągłych. Popatrzcie:


























Są też bombki nawiązujące do innych morskich stworzeń i darów morza:












Kolejny marynistyczny element na bombkach to statki i żaglówki:






















Na świątecznych bombkach znajdziemy też motyw pirata:









Nie wyobrażam sobie bombki bez latarni morskiej.













A na koniec bombka z motywem kotwicy i bombkowy marynarz:







 Wstyd się przyznać, ale mimo wielkiej miłości do morza i elementów marynistycznych, nie mam w domu ani jednej bombki w tym klimacie. Muszę to zmienić :)