niedziela, 1 lutego 2015

WARTO PRZECZYTAĆ - KARINA KOŃCZEWSKA "DROGA DO MARYNARZA"

Witajcie Kochani.
Trochę Was zaniedbałam ostatnio.
Tęskniliście?
Mam nadzieję, że choć troszeczkę... ;)

Ale już jestem i nadrabiam zaległości. Ostatnie dni to była jazda bez trzymanki: choroba, wyprawienie męża w morze, wystawianie ocen, rady, zebrania, podsumowania, sprawozdania i inne różności.
Uporałam się z tym i teraz mogę oddać się blogowaniu i lenistwu ;)

Choroba, choć nieprzyjemna, ma to do siebie, że jak dochodzimy do siebie, możemy oddać się lekturze. Tak też zrobiłam ostatnio. 
Jednym tchem przeczytałam książkę Kariny Kończewskiej "Droga do marynarza".



Nie miałam okazji poznać Kariny osobiście. Znamy się z FB, gdzie Karina występuje pod intrygującą nazwą TAKA JA MARYNARZA. Od kilku miesięcy lajkujemy sobie zdjęcia, czasami wymieniamy się komentarzami. Zaintrygowała mnie bardzo jej historia, czułam, że musi to być wyjątkowa osoba i po przeczytaniu książki wiem, że się nie myliłam.

Tytułowa droga do marynarza to opis przeżyć Kariny, jej zmagania z chorobą i istne piekło, przez które musiała przejść, by w końcu na swojej drodze spotkać marynarza Piotra - miłość swojego życia.

Ale od początku.
W wieku trzynastu lat Karina doznała kontuzji podczas rozgrywanego meczu koszykówki. Sprawna, wysportowana dziewczyna nie wiedziała jeszcze czym zakończy się dla niej uderzenie piłką w udo.
Narastający ból, utykanie zmusiły Karinę do wizyty u lekarza. I tu zaczyna się pasmo pomyłek i niedopatrzeń i wręcz znieczulicy medyków. Aż trudno uwierzyć, że przez blisko dwadzieścia lat cierpień, tak niewielu lekarzy z powołaniem stanęło na drodze autorki. 
Nie wiem skąd Ona wzięła tyle siły na walkę z tym potwornym bólem, który nie mijał latami. Dużo by o tym pisać, to trzeba przeczytać. Karina przeszła ponad trzydzieści operacji, trzy razy obudziła się na stole operacyjnym, przeżyła śmierć kliniczną i... nie poddała się. Uratowała życie, uratowała nogę. 
Czapki z głów! Pokłon i wielki szacunek.
Niejednokrotnie miałam łzy w oczach czytając słowa Kariny. Ludzki rozum nie jest w stanie zrozumieć, jak można poradzić sobie w tak ciężkich chwilach.

Na początku książki autorka umieściła cytat, słowa ojca Pio: "Im większe są cierpienia, tym większa jest miłość, jaką cię bóg obdarza". 
I jest to prawda. Karina pięknie pisze o miłości i oddaniu rodziny, tej bliższej i dalszej. To cudowne, że w tych ciężkich chwilach wszyscy tak bardzo jej pomagali. Szczególnie ciepłe słowa opisują Jej kontakt z babcią. Dla mnie to szczególnie ważne, bo moja babcia też była wyjątkową osobą. 
Cierpienia Kariny zostały wynagrodzone jeszcze jedną wielką miłością - miłością Piotra. Piękne to uczucie, pięknie opisane. Piotr jest marynarzem, więc nie będzie im łatwo, ale w miłości siła. Życzę im wiele szczęścia, oboje na nie zasługują. 
Osobiście mogę tylko potwierdzić, że życie z marynarzem jest wspaniałe, pomimo rozłąki i  tęsknoty. Przychodzi dzień powrotu i zapomina się o wszystkich samotnych dniach. 

Na końcu książki znajdziecie zdjęcia pochodzące z prywatnego archiwum autorki. Przejmujące zdjęcia! Po ich obejrzeniu, jeszcze bardziej wzrasta szacunek i uznanie dla Kariny.

Bardzo zachęcam Was do przeczytania książki Kariny Kończewskiej. Dostaniecie mega kopa. Uwierzycie, że można przezwyciężyć wszystko. Życie stanie się łatwiejsze. 
Karino, dziękuję!

AUTOR: Karina Kończewska
TYTUŁ: Droga do marynarza
WYDAWNICTWO: WFW SC Warszawa 2014
ISBN:  978-83-8011-655-9




 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz